Czee. Proszę was wybaczcie że nie ma rozdziałów ale mam strasznie dużo nauki i nie mam weny. Rozważam nad zamknięciem bloga ale nie jestem jeszcze tego pewna :C. Ale mam dla was chyba dobrą wiadomość. Piszę rozdział jeśli będzie nudny to sorry, staram się żeby był długi ;C. Mam nadzieję że mnie rozumiecie i nie będziecie źli ;C. No to na razie ;c.
Zapraszam na blogi które czytam:
Paulina
Zuzia
Drugi blog Zuzi
Wiktoria
my life is crazy
wtorek, 2 czerwca 2015
niedziela, 5 kwietnia 2015
Rozdział 3
***perspektywa Jagody*
Poszliśmy najpierw do centrum a potem do innych miejsc. Jak juz mnie oprowadził po mieście było już późno.
- Hej może spotkamy się jutro? - zapytał
- Okej ale gdzie?
- W kawiarence na rynku.
- Dobra...
- Okej to jutro o 16:00 bądź gotowa.
- Okej narazie.
Wróciłam do domu i padłam na łóżko po czym zasnełam.
Obudziłam się wyjątkowo późno bo o 11:05. Ubrałam się i poszłam na zakupy. Muszę się jakoś wystroić na dzisiejszy wieczór. Kupiłam nowe krótkie jeansowe spodenki i luźną bluzkę. Wróciłam do domu to przymierzyłam spodenki pasowały jak ulał! Już 15:00 wzięłam kąpiel. Bardzo lubię siedzieć w wannie. Po kąpieli włożyłam nowe spodenki i nową bluzkę i założyłam fullcapa. Jeśli chodzi o buty wzięłam moje ukochane nike air jordan. Sprawdziłam godzinę. Była już 15:55 więc wyszłam a tam czekał już na mnie Jaś. Boże jak on wygląda seksownie! Włosy poukładane na różne strony luźna bluzka i jeansy. Jak wyszłam jego szczeka opadła.
- Hej piękna - przywitał się i pocałował mnie w czoło.
- Cześć - Zarumieniłam się.
- Jedziemy - zapytał.
- Jasne.
Jak już jechaliśmy Jaś powiedział:
- Wyglądasz seksownie. Będą się za to
Dotarliśmy do kawiarenki. Było tam tak słodko. Ściany koloru lazurowego podłoga wykafelkowana koloru niebieskiego. No poprostu cud miód malina. Jasiek wybrał stolik dwuosobowy (chyba logiczne było nas dwóch). Na stoliku leżał granatowy obrus w białe kropki i róża w wazonie.
- Co zamawiasz? - zapytał Jaś.
- Cafe latte.
- Nic więcej? - powiedział lekko zdziwiony.
- Nic więcej.
Kawa była pyszna. Kawiarenka przecudna. Skąd ten chłopak zna takie miejsca? Mniejsza z tym.
- Od prowadzę cie ok? - powiedział Jaś.
- Ok.
Wracaliśmy do domu gdy nagle poczułam smród spalenizny.
- O BOŻE MÓJ DOM SIĘ PALI!!! - krzyknęłam.
Super! Po prostu super! Mój życiowy pech jest nieznośny! Co ja takiego zrobiłam BOŻE?!
- DZWOŃ PO STAŻ POŻARNĄ!! - krzyknęłam do Janka.
Jaś wyjął telefon i wybrał numer straży pożarnej. A ja? Płakałam jak to ja.
- Już jadą - powiedział Jaś i mnie przytulił.
Płakałam w jego ramię i patrzyłam jak strażacy gaszą pożar.
- Już po wszystkim - uspokajał mnie Janek. - Jak chcesz możesz zamieszkać u mnie.
- Jesteś kochany! - powiedziałam przez łzy.
- Chodź już bo tu zmarzniesz. - powiedział z troską.
Jak już doszliśmy do jego domu Jasiek zapytał:
- Chcesz spać ze mną czy na kanapie?
Kurde gdzie spać? Może z Jankiem? Po tych przeżyciach musze się do kogoś przytulić.
- Z tobą.
Jasiek się uśmiechnął cwaniacko.
- Ok.
- Tylko żadnych potstępów - powiedziałam.
- Okej, okej.
Poszliśmy spać.
Obudziłam się w lesie.
Wszystko wokół mnie strasznie szumiało. Słyszałam psychopatyczne śmiechy i krzyk chłopaka. Rozpoznałam w tym głosie głos Jasia i pobiegłam w tamtą stronę. Ujrzałam jezioro w którym leżało ludzkie ciało...
Ciało to było ciałem Jasia. Jego twarz cała blada, oczy zamknięte i on nie.... nie oddychał. Zaczęłam walić w taflę wody nic nie dawało. Płakałam i krzyczałam. Usłyszałam łamiącą się gałąź i szybko się obróciłam. Ujrzałam tam jakiegoś człowieka chyba był to mężczyzna. Śmiał się. Zbliżał się do mnie z uśmiechem na twarzy i z nożem w ręce. Wtedy zobaczyłam że wokół Jasia jest krew. Mi to było już wszystko jedno czy mnie zabije chciałam być już z Jasiem. Zbliżył się do mnie zamachał nożem i... Obudziłam się. Cała spocona obok Jasia który był nachylony nade mną i krzyczał żebym się obudziła.
- To był tylko sen - powiedział Jaś uspokajającym głosem. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Jasiek zaczął mnie kołysać i głaskać. Upokajało mnie to.
- To - to - było straszne - wyjąkałam.
- Już wszystko w porządku. Opowiedz co ci się śniło.
Opowiedziałam mu wszystko w szczegółach. Jasiek znowu powtórzył że to tylko sen.
-------------------------------------------------------------
Siemka mordeeczki!!! Wiem wiem dawno nie było rozdziału... Ale jest!!! Przepraszam ale miałam problemy i nie miałam czasu nic napisać :c Mam nadzieje że się podoba. ;)
wtorek, 31 marca 2015
Przeprosiny :(
Przepraszam że długo nie ma rozdziału ale mam dużo nauki i problemów. Od razu informuje że nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział :(.
Pozdrawiam :*
Pozdrawiam :*
niedziela, 22 marca 2015
Rozdział 2
"Usłyszałam śmiech jakiś chłopaków. Zjeżdżałam nadal na dół ale zamiast krzyczeć... śmiałam się. Jestem raczej odważną osobą i nie przejmuje się wszystkim tak jak to robią inni. Nagle w kogoś wjechałam..."
Usłyszałam "Aua!" I uderzyłam głową o oparcie wózka.
- Jak jeździsz?! - Usłyszałam głos jakiegoś chłopaka. Miał ciemno brązowe włosy i brązowe oczy obok nosa znajdowały się pieprzyki które dodawały mu uroku.
- Prze - prze - przepraszam - wydusiłam z siebie - jacyś kolesie mnie popchali...
- Okej... Spoko. A tobie nic się nie stało? - zapytał.
- Nie.
- Ok. - powiedział i się oddalił.
Jezu jaki on był śliczny ale pewnie już zajęty.
**** Parę Miesięcy Później ****
Jechałam już na zdjęcie gipsu. A tajemniczego chłopaka już nigdy nie spotkałam. Lekarz mnie wpuścił do sali i kazał mi się położyć na łóżku lekarskim. Po chwili nie miałam już gipsu umiałam chodzić i ruszać ręką co oznacza... ŻE MOGĘ ZNOWU GRAĆ W SIATKÓWKĘ I TAŃCZYĆ!!! JUHUUUUUUUUUUUUUUU! Jak wróciłam do domu zobaczyłam że stoi tam karetka i wóz policyjny. Weszłam do domu.
- Dzień dobry. Co się stało? - spytałam a serce podchodziło mi do gardła.
- Był napad a pańska matka i ojciec nie żyją. - powiedział policjant.
- Ja-ja-jak to? - powiedziałam po czym się rozpłakałam i wybiegłam z domu.
Nie to nie możliwe! Nie! Nie! Nie może tak być! Mam ochotę wszystko zniszczyć!
Świat mi się zawalił w tym momencie! Muszę się stąd wyprowadzić! Wszystko przypomina mi rodziców!
Wróciłam do domu i zaczęłam szperać w internecie na temat jakiś tanich mieszkań w jakiś miastach.
Wybrałam tanie mieszkanie w Legnicy. Zadzwoniłam po grupę przeprowadzkową i już jutro pojadę do Legnicy.
*** jutro ***
Jest! Jestem już w mieszkaniu w Legnicy! Nareszcie! Koniec tamtego życia!
Położyłam się w łóżku i zasnęłam. Jak się obudziłam było już rano. Było już rano. Było lato więc włożyłam krótkie jeansowe biodrówki i bluzkę na ramiączkach. Miałam długie brązowe włosy z "gimbusową" grzywką. Założyłam na nie fullcapa. Wzięłam mapę i mojego psa. Tak mam psa i wabi się Pędzel. Poszłam do parku i ZNOWU wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Jak chod... - nastała cisza.
To ten chłopak do którego wjechałam! ( Wiem jak do brzmi.)
Pędzel zaczął na niego szczekać i go obwąchiwać.
- Pędzel! Spokój! Ciii!
- Cześć - powiedział - zbieg okoliczności czy przeznaczenie? A z innej beczki ładny piesek. Też mam psa i Wabi się Ariston.
- Myślę że nie wiem. Dzięki. - powiedziałam i się zaśmiałam. - Jestem Jagoda - przedstawiłam się.
- Jaś miło mi.
Po czym obydwoje się zaśmialiśmy.
- Yyy... Jestem tu nowa mógłbyś mnie oprowadzić jutro po mieście? - zapytałam.
- Jasne. Przyjdę z moim psem. Bądź gotowa jutro o 16:00. Mogła byś mi podać swój numer telefonu?
- Okej - podałam mu swój numer.
Wróciłam do domu i popatrzyłam na zegarek.
- Już 21:30? Pójdę już spać.
*** O 10:30 ***
- Jak dobrze się spało. Idę zrobić sobie śniadanie.
Zrobiłam sobie tosty i zjadłam je ze smakiem.
- Już 11:25. Czas się przygotowywać.
Wzięłam długą kąpiel. Potem włożyłam na siebie białą bluzkę z krótkim rękawem, jeansowe biodrówki i buty nike air jordan. Nie maluję się bo po co mieć tapetę na twarzy? Nie noszę też sukienek ani szpilek. Czy to oznacza że nie jestem dziewczyną? Raczej nie.
- Już 15:58 wyjdę już na dwór.
O kurde!!! Zapomniałam że nie podałam mu swojego adresu! Wyleciałam na dwór i wyciągnęłam telefon gdy nagle zobaczyłam Jasia.
*** Perspektywa Jasia ***
Wyglądała bardzo seksownie. Te rozpuszczone włosy i jej grzywka. Włosy spadały na jej biodra. Krótkie spodenki odsłaniały jej nogi a bluzka jej ramiona. To wszystko sprawiało że miałem ochotę zrobić coś niegrzecznego.
- Hej. Skąd znałeś mój adres? - powiedziała.
- No... yyy... Śledziłem cię bo nie podałaś mi adresu.
- Co!? Aha... spoko.
Przyszedł z psem. Pies był śliczny rasy labrador.
Usłyszałam "Aua!" I uderzyłam głową o oparcie wózka.
- Jak jeździsz?! - Usłyszałam głos jakiegoś chłopaka. Miał ciemno brązowe włosy i brązowe oczy obok nosa znajdowały się pieprzyki które dodawały mu uroku.
- Prze - prze - przepraszam - wydusiłam z siebie - jacyś kolesie mnie popchali...
- Okej... Spoko. A tobie nic się nie stało? - zapytał.
- Nie.
- Ok. - powiedział i się oddalił.
Jezu jaki on był śliczny ale pewnie już zajęty.
**** Parę Miesięcy Później ****
Jechałam już na zdjęcie gipsu. A tajemniczego chłopaka już nigdy nie spotkałam. Lekarz mnie wpuścił do sali i kazał mi się położyć na łóżku lekarskim. Po chwili nie miałam już gipsu umiałam chodzić i ruszać ręką co oznacza... ŻE MOGĘ ZNOWU GRAĆ W SIATKÓWKĘ I TAŃCZYĆ!!! JUHUUUUUUUUUUUUUUU! Jak wróciłam do domu zobaczyłam że stoi tam karetka i wóz policyjny. Weszłam do domu.
- Dzień dobry. Co się stało? - spytałam a serce podchodziło mi do gardła.
- Był napad a pańska matka i ojciec nie żyją. - powiedział policjant.
- Ja-ja-jak to? - powiedziałam po czym się rozpłakałam i wybiegłam z domu.
Nie to nie możliwe! Nie! Nie! Nie może tak być! Mam ochotę wszystko zniszczyć!
Świat mi się zawalił w tym momencie! Muszę się stąd wyprowadzić! Wszystko przypomina mi rodziców!
Wróciłam do domu i zaczęłam szperać w internecie na temat jakiś tanich mieszkań w jakiś miastach.
Wybrałam tanie mieszkanie w Legnicy. Zadzwoniłam po grupę przeprowadzkową i już jutro pojadę do Legnicy.
*** jutro ***
Jest! Jestem już w mieszkaniu w Legnicy! Nareszcie! Koniec tamtego życia!
Położyłam się w łóżku i zasnęłam. Jak się obudziłam było już rano. Było już rano. Było lato więc włożyłam krótkie jeansowe biodrówki i bluzkę na ramiączkach. Miałam długie brązowe włosy z "gimbusową" grzywką. Założyłam na nie fullcapa. Wzięłam mapę i mojego psa. Tak mam psa i wabi się Pędzel. Poszłam do parku i ZNOWU wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Jak chod... - nastała cisza.
To ten chłopak do którego wjechałam! ( Wiem jak do brzmi.)
Pędzel zaczął na niego szczekać i go obwąchiwać.
- Pędzel! Spokój! Ciii!
- Cześć - powiedział - zbieg okoliczności czy przeznaczenie? A z innej beczki ładny piesek. Też mam psa i Wabi się Ariston.
- Myślę że nie wiem. Dzięki. - powiedziałam i się zaśmiałam. - Jestem Jagoda - przedstawiłam się.
- Jaś miło mi.
Po czym obydwoje się zaśmialiśmy.
- Yyy... Jestem tu nowa mógłbyś mnie oprowadzić jutro po mieście? - zapytałam.
- Jasne. Przyjdę z moim psem. Bądź gotowa jutro o 16:00. Mogła byś mi podać swój numer telefonu?
- Okej - podałam mu swój numer.
Wróciłam do domu i popatrzyłam na zegarek.
- Już 21:30? Pójdę już spać.
*** O 10:30 ***
- Jak dobrze się spało. Idę zrobić sobie śniadanie.
Zrobiłam sobie tosty i zjadłam je ze smakiem.
- Już 11:25. Czas się przygotowywać.
Wzięłam długą kąpiel. Potem włożyłam na siebie białą bluzkę z krótkim rękawem, jeansowe biodrówki i buty nike air jordan. Nie maluję się bo po co mieć tapetę na twarzy? Nie noszę też sukienek ani szpilek. Czy to oznacza że nie jestem dziewczyną? Raczej nie.
- Już 15:58 wyjdę już na dwór.
O kurde!!! Zapomniałam że nie podałam mu swojego adresu! Wyleciałam na dwór i wyciągnęłam telefon gdy nagle zobaczyłam Jasia.
*** Perspektywa Jasia ***
Wyglądała bardzo seksownie. Te rozpuszczone włosy i jej grzywka. Włosy spadały na jej biodra. Krótkie spodenki odsłaniały jej nogi a bluzka jej ramiona. To wszystko sprawiało że miałem ochotę zrobić coś niegrzecznego.
- Hej. Skąd znałeś mój adres? - powiedziała.
- No... yyy... Śledziłem cię bo nie podałaś mi adresu.
- Co!? Aha... spoko.
Przyszedł z psem. Pies był śliczny rasy labrador.
Oto kolejny rozdział!
Mam nadzieje że chociaż trochę dłuższy mi wyszedł.
Sorki jeśli trochę przynudnawy ale nie miałam weny.
Czytasz Komentuj!
piątek, 20 marca 2015
Rozdział 1
,, Jagoda! Nie! - to ostatnie słowa które usłyszałam zanim zapadła ciemność.
Obudziłam się w szpitalu z dwoma nogami w gipsie i lewą ręką. Do sali szpitalnej wszedł lekarz.
- O, obudziłaś się - powiedział
- Tak. A w ogóle co się stało, jak tu trafiłam?
- Miała pani ciężki wypadek podczas meczu siatkówki. Przewróciła się pani na żelazne rury.
- Dziękuje za informacje.
- Proszę. Niestety musi pani jeździć na wózku inwalidzkim. - powiedział.
No pięknie! Złamane? Nie no! Ja nie mogę a co z tańcem i siatkówką? Kurde...
- Dobrze - powiedziałam niezadowolona że nie umiem chodzić i sztucznie się uśmiechnęłam."
Od tego dnia minął już miesiąc i wypisano mnie ze szpitala. Pojechałam do domu a tam już czekali na mnie rodzice.
- Córuś! Tak się o ciebie martwiliśmy! - powiedział tata.
- Dobrze że jesteś cała i zdrowa! - powiedziała mama.
- Tak... - powiedziałam - ale mam ochotę pojechać sama na spacer... Mogę?
- Tak ale najpierw zjedz obiad.
- Okej...
Jak już zjadłam obiad pojechałam na spacer do parku. To moje ulubione miejsce zaraz po górach.
Stanęłam przy ławce. Nagle poczułam że ktoś mnie pcha a że tu było z górki od razu zjechałam z dużą prędkością na dół. Usłyszałam śmiech jakiś chłopaków.
Zjeżdżałam nadal na dół ale zamiast krzyczeć... śmiałam się. Jestem racze odważą osobą i nie przejmuje się wszystkim tak jak to robią inni . Nagle w kogoś wjechałam...
Oto pierwszy rozdział mam nadzieję że wam się spodobał
Moje karaokeparty masz pytanie to napisz!:
MadBerry
Rozdział taki krótki bo nie wiedziałam czy wam się spodoba
Czytasz komentuj!
Obudziłam się w szpitalu z dwoma nogami w gipsie i lewą ręką. Do sali szpitalnej wszedł lekarz.
- O, obudziłaś się - powiedział
- Tak. A w ogóle co się stało, jak tu trafiłam?
- Miała pani ciężki wypadek podczas meczu siatkówki. Przewróciła się pani na żelazne rury.
- Dziękuje za informacje.
- Proszę. Niestety musi pani jeździć na wózku inwalidzkim. - powiedział.
No pięknie! Złamane? Nie no! Ja nie mogę a co z tańcem i siatkówką? Kurde...
- Dobrze - powiedziałam niezadowolona że nie umiem chodzić i sztucznie się uśmiechnęłam."
Od tego dnia minął już miesiąc i wypisano mnie ze szpitala. Pojechałam do domu a tam już czekali na mnie rodzice.
- Córuś! Tak się o ciebie martwiliśmy! - powiedział tata.
- Dobrze że jesteś cała i zdrowa! - powiedziała mama.
- Tak... - powiedziałam - ale mam ochotę pojechać sama na spacer... Mogę?
- Tak ale najpierw zjedz obiad.
- Okej...
Jak już zjadłam obiad pojechałam na spacer do parku. To moje ulubione miejsce zaraz po górach.
Stanęłam przy ławce. Nagle poczułam że ktoś mnie pcha a że tu było z górki od razu zjechałam z dużą prędkością na dół. Usłyszałam śmiech jakiś chłopaków.
Zjeżdżałam nadal na dół ale zamiast krzyczeć... śmiałam się. Jestem racze odważą osobą i nie przejmuje się wszystkim tak jak to robią inni . Nagle w kogoś wjechałam...
Oto pierwszy rozdział mam nadzieję że wam się spodobał
Moje karaokeparty masz pytanie to napisz!:
MadBerry
Rozdział taki krótki bo nie wiedziałam czy wam się spodoba
Czytasz komentuj!
Bohaterowie
Subskrybuj:
Posty (Atom)